sobota, 18 czerwca 2011

Pierwsze wrażenia z liczyrzepy

Trasa była po konkrecie i wszyscy nieźle się "strzaskaliśmy". Punkt kulminacyjny na 140-kilometrowej trasie MEGA to nowa końcówka podjazdu pod Przesiekę.
Wszyscy poza Michałem M. pojechali właśnie trasę MEGA.
Pierwszy dojechał Łukasz. Dzisiaj był zdecydowanie najlepszy z naszej Interkolowej braci i na końcowe podjazdy zachował najwięcej sił. Łukasz średnią trasę maratonu Liczyrzepa pokonał w około 4 godziny 30 minut. Po około półtorej minuty przyjechał Paweł S. i ja, około 10min do Grześka stracił Grzegorz, około 20 Maciej. Na czasy Włodka, Adama i Piotrka lepiej poczekam do momentu opublikowania ich na stronie organizatora bo nie chciałbym nakłamać. Błażej po wymianie dętki także zdecydował się skrócić trasę do 140km, ale nie chciał podać swojego czasu. Jeżeli udało się wykręcić lepszy od Łukasza to czekamy na sprostowanie mojej kolejności.

Tak na szybko: Po starcie wszyscy z naszej grupy startowej bardzo ładnie współpracowali i sporo kilometrów przejechaliśmy "po zmianach". Na pierwszych cięższych podjazdach odjechała trójka spoza naszego klubu, a dłuższą chwilę jechał z nimi Łukasz Grzesiek. Jednak po kilku kilometrach wrócił do swoich i kolejny podjazd pokonał z Marcinem i Pawłem. Potem na zjazdach do tej trójki dołączyły osoby goniące i doścignięte na trasie. Tak powstała 7 osobowa grupka, która wręcz wzorowo pokonała wspólnie kilkadziesiąt kilometrów. Na podjeździe z Podgórzyna pod Michałowice powoli z grupy zaczęli odjeżdżać Paweł i Łukasz, a zaznaczyć trzeba że inicjatywa zdecydowanie należała do tego pierwszego. Około 200m za nimi, aż do szczytu podjazdu utrzymywał się Marcin. Po przejeździe przez Michałowice ta przewaga mocno się powiększyła, a trójka połączyła się dopiero po kilku kilometrach zjazdu. Pozostała czwórka z całych sił próbowała doścignąć kolegów i momentami odległość była na tyle mała że widzieli się na wzajem na początkowych partiach podjazdu. Jednak odcinek ten składał się z kilku podjazdów kończących się nowym asfaltem za Przesieką i tutaj trójka Łukasz, Paweł, Marcin aż do szczytu zyskiwała przewagę. Na końcowym, najstromszym odcinku tego podjazdu najmocniej z tej grupki pojechał Łukasz, zyskując około 200m nad pozostałą dwójką. Na górze znajdował się punkt żywieniowy, który Łukasz ominął, a Marcin i Paweł ze względu na puste już dawno bidony, zmuszeni byli odwiedzić. Powstałej w ten sposób różnicy nie udało się już nadrobić i Paweł z Marcinem na metę dojechali około półtorej minuty po Łukaszu. cdn

Dziękujemy wszystkim zawodnikom maratonu Liczyrzepa, których spotkaliśmy na trasie i którzy towarzyszyli nam na tych 14o-tu bardzo wymagających kilometrach trasy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz